Impreza
jest jakby zamknięta… mogą wejść na nią osoby z listy, którą pisałam wczoraj z
Arriane pół nocy! Jak to ona powiedziała?
,,-Jestem
perfekcjonistką.”
Taa,
przekonałam się o tym na własnej skórze. Wchodzę do klubu, wchodzę? Nie… raczej
szuram po powierzchni chodnika człapiąc jak kaczka, mówiłam że nie umiem
chodzić na obcasach? A co dopiero na platformach! Wolę nawet nie myśleć, jak
strasznie musi to wyglądać…
Muzyka
jest niesamowicie głośna! Widzę jak usta Arri się otwierają i jestem wręcz
przekonana, że mówi coś do mnie, ale niestety… albo stety tego nie słyszę.
Kiwam
głową, nie mając pojęcia na co właśnie się zgodziłam, a Arri łapie mnie pod
rękę i z szerokim uśmiechem na ustach gdzieś ciągnie. Uśmiecham się do
wszystkich których po drodze mijamy.
Wychodzimy
w jakiś korytarz gdzie jest już troszeczkę ciszej i można normalnie
porozmawiać.
- Na
pewno zgadzasz się na taki układ? – pyta Arri unosząc brwi w zdziwieniu.
Jestem
wręcz pewna, że musi to być coś strasznego.
- Yy… a
możesz powtórzyć to co powiedziałaś wcześniej, nie słyszałam cię.
-
Siedzisz do końca pilnując żeby wszyscy wrócili szczęśliwie do domów. – mówi.
Miałam
rację, ale to jest jeszcze gorsze niż mogłabym się spodziewać!
- To
twoja impreza, sama ich sobie pilnuj! –proponuję.
- Mam
zamiar się napić, nie wiem czy będę w stanie to wszystko ogarnąć.- pociera
dłonią czoło.
- Uh!
Arri no, musze się jeszcze pouczyć. – musiałam wykorzystać ten argument. – A
zresztą nie dotrwam do końca w tych butach.
-
Dotrwasz. Lecę do gości, jakoś się później złapiemy. – mówi szybko i przelotnie
całuje mnie w policzek, znikając za rogiem.
- Ale
Arri…- zaczynam, ale już jej nie ma. – Cudownie. – fukam pod nosem.
-
Szukasz kogoś? – gorący oddech ociera się o skórę mojej szyi. Wzdrygam się
lekko słysząc zachrypnięty głos osoby której wolałabym dziś nie spotkać. Harry.
Dłonie
kładzie na moich ramionach, lekko je pocierając. Staje przede mną.
- Czego
chcesz? – jęczę.
Boję
się go po naszej porannej… konwersacji. Jest zdecydowanie ostatnia osobą z
którą mam chęć rozmawiać właśnie teraz!
Przenosi
dłonie z moich ramion na plecy, pociera je lekko – skórę przeszywa ciepły prąd.
Delikatnie przyciąga moje ciało do swojego, opierając brodę na moim barku.
-
Ciebie. – szepcze wprost do mojego ucha. Słowa trafiają we mnie jak ostrza. Nie
jest to przyjemne, ale nie robię nic by go od siebie odepchnąć. Wręcz
przeciwnie, zmagam się z własnymi myślami. Chcę go bliżej…
Wzdrygam
się lekko, słuchając własnych myśli.
Odpycham
go od siebie. Wcale nie chcę jego bliskości.
Idę w
tłum, próbując się jakoś wmieszać. Nie bardzo mi to wychodzi, ponieważ czuję
jego rękę na moim ramieniu, odwraca mnie w swoją stronę i ponownie przyciąga do
swojego ciała. Dłonią wędruje wzdłuż mojego ciała, zatrzymuje się przy udzie
wędrując w górę, aż do mojego policzka, jest to dla mnie tak nowe i intymne…
Napinam
wszystkie mięśnie i wzdycham lekko.
Nie
panuję aktualnie nad swoimi emocjami, ruchami. Poddaję się temu co chce on,
dopasowuję się do jego ruchów.
- Dobra
dziewczynka. – ponownie szepcze mi do ucha, rozpływam się czując jego zapach.
Duże dłonie wędrują po moim ciele w końcu lądując na biodrach, nie wiem gdzie
podziać swoje ręce, więc zaplątuję je na jego karku. Lekko kołyszemy się w rytm
szybkiej muzyki, spocone ciała skaczą wokół nas. Harry przyciąga mnie jeszcze
bliżej, między naszymi ciałami nie ma praktycznie odstępu, wtulam się w jego
ciepłą pierś. Ciepły
oddech muska moją rozgrzaną szyję, po chwili przywierają do niej zimne usta
lekko ssąc i gryząc wrażliwe miejsce.
Ała!
Otrząsam się lekko i czym prędzej próbuję wyrwać Harry’emu. Mocniej ściska moje
biodra i przegryza skórę, zimny kolczyk w jego wardze ociera się o moją szyję, dreszcze wstrząsają moim ciałem.
- Puść
mnie! – próbuję przekrzyczeć tłum.
Co ja
najlepszego robię? On bawi się mną, bawi się moimi uczuciami. Nie patrząc na
niego, mogę powiedzieć, że się uśmiecha. Lekko dmucha malinkę, którą właśnie mi
zrobił. Cmoka i puszcza.
Tak jak
myślałam, zawadiacki uśmiech gości na jego twarzy. Spoglądam w jego oczy, nie
mogę odgadnąć jakie uczucia nim kierują. Lekkie rozbawienie i coś jeszcze…
- Teraz
jesteś moja. – oświadcza, zerkając na moją szyję.
- Co ty
sobie wyobrażasz? – mówię, jestem wręcz pewna iż tego nie usłyszał. Odwracam
się i przepycham przez tłum.
Jestem
tak głupia. On z kolei jest nienormalny! Najpierw wyzywa mnie od suk, obraża, a
teraz robi takie rzeczy. Coś jest nie tak. Podchodzę do jednej z loży, zauważam
Liam’a i Niall’a więc siadam na wolnym miejscu.
- Hej
Cass! – Liam przekrzykuje muzykę, odpowiadam tym samym. Niall lekko mnie
przytula.
- Zayn
poszedł po alkohol, chcesz coś Harry? – słyszę.
Harry?
Odwracam
się, szedł za mną. No tak. Kiwa twierdząco głową na pytanie Niall’a i siada
naprzeciwko mnie.
Odwracam
wzrok.
Kilka
minut później przychodzi Zayn z Louis’em ręce mają pełne alkoholu. Robi mi się
niedobrze więc wstaję.
- Gdzie
idziesz? – pyta Zayn, bacznie mi się przeglądając.
- Muszę
się przewietrzyć. – odpowiadam. Przeciskam się przez tłum. W końcu docieram do
drzwi. Wychodząc czuję przyjemny powiew wiatru na całym ciele, jest ciepło jak
na wrzesień i to w Anglii…
Jednak
po kilku minutach siedzenia na pniu skrzywionego drzewa, kilka metrów od
budynku w którym jest dyskoteka – robi mi się zimno.
Nie
wracam tam, o nie. Nie mam zamiaru widzieć… Harry’ego. Pocieram zaczerwienione
miejsce. Syczę z bólu, kiedy zahaczam o nie palcem. Wstaję i otrzepuję
spodenki.
Nie.
Nie! Zapomniałam torebki. Ze zbolałą miną odwracam się w stronę wejścia do
budynku. Moim oczom ukazuje się smukła sylwetka Harry’ego. Idzie tu! Rezygnuję
z wcześniej podjętej decyzji, zmieniam kierunek na przeciwny. Podążam dosyć
szybkim krokiem, na ile umożliwiają mi to buty.
- Cass!
– krzyczy Harry. Słyszę go zbyt wyraźnie co oznacza, że jest kilka metrów za
mną. Ściągam platformy i rzucam się biegiem przed siebie. Nie mam pojęcia gdzie
się znajduję, skręcam w kolejną uliczkę. Podpieram się murku i kucam, ciężko
dysząc zerkam za siebie.
Kurwa.
Biegnie
tu. Czego on chce? Nie rozumie, że nie chcę mieć z nim nic do czynienia?
Z
niechęcią prostuję się i biegnę dalej. Dobiegam do jakiegoś parku, który
praktycznie nie jest oświetlony… jeśli jest tu jakiś staw, mam przerąbane. Wbiegam
na ścieżkę między drzewa, odwracam się by zobaczyć, czy brunet nadal za mną
biegnie.
Miłym
zaskoczeniem jest to, że … nie ma go! Spowalniam tępo i szybkim krokiem
zagłębiam się w ciemny park. Niechcący stąpam na szyszkę, syczę z bólu i powoli
kuśtykam dalej… do nieznanego mi celu.
- Gdzie
ci się tak śpieszy? – pyta chłopak z ciężkim brytyjskim akcentem. Wpadam na
niego i zaczynam piszczeć. Serce nienaturalnie przyspiesza, kiedy duża dłoń
zatyka mi usta. Przyciska mnie do siebie, serce powoli się uspakaja, jednak nie
na tyle aby utrzymać normalny rytm. – Co z tobą nie tak? – syczy mi do ucha.
Ciepły oddech muska moją szyję. Jest zmieszany z miętą i alkoholem.
Ja
pierdole, opanuj się Cassandro! – karcę się w myślach.
- Nie
krzycz. – mówi jeszcze i wolno zabiera dłoń. Jego zapach ponownie dociera do
moich nozdrzy. Dlaczego on tak ładnie pachnie?! Dlaczego właśnie ON?!
-
Przestraszyłeś mnie. – rzucam, wyszarpując się z jego objęć.
-
Trzeba było nie uciekać.
-
Trzeba było mnie nie gonić. – odgryzam się.
-
Trzeba było się zatrzymać!! – krzyczy.
- Czego
chcesz? – karcę się w myślach za źle sformułowane pytanie. – Mogę ci w czymś
pomóc? – szybko się poprawiam. Jego usta wykrzywiają się w lekkim uśmiech,
jednak szybko przybiera kamienny wyraz twarzy.
-
Zapomniałaś telefonu… znowu. – zza pleców wyciąga moją ‘’torebkę’’. Próbuję mu
ją wyrwać, jednak jest szybszy i podnosi ją do góry.
- Nie
tak szybko. – uśmiecha się przebiegle. Wzdycham ciężko i zaplatam ręce na
piersiach.
-
Harry… - mówię błagalnie. Nagle głośny grzmot zrywa wichurę, piszczę cicho.
Burza… Nienawidzę burzy i grzmotów – taka tam trauma z dzieciństwa. Coś czuję,
że zaraz lunie deszcz.
- Boisz
się deszczu? – pyta rozbawiony.
Co w
tym takiego śmiesznego? Nie odpowiadam.
Pierwsze
krople zimnej cieczy, zaczynają lecieć z nieba. Eh, nie ważne niech sobie zatrzyma
ten telefon. Zerkam na niego ostatni raz i ponownie zaczynam biec tyle, że w
drugą stronę do wyjścia z parku. Krople spadają w coraz to większych ilościach.
Silna dłoń łapie mnie za przedramię. Na ramiona opada miękki materiał.- Przeziębisz się. - chrypie Harry, delikatnie łapie mnie za nadgarstek i szybkim krokiem prowadzi w stronę dyskoteki.
Boże! Jaka ja nie rozumiem tego chłopaka. Jego nastrój... zmienia się sześć razy na minutę. Fukam cicho i próbuję dorównać kroku brunetowi. Ranna noga w niczym mi nie pomaga.
- Mocno cię boli? Dasz radę dojść? - pyta opiekuńczo Harry.
- Daj spokój. - syczę i mocno przegryzam wargę ponownie źle stąpając na płaszczyznę, jakby mogło się wydawać.
- Musisz być zawsze taka uparta? - chłopak zatrzymuje się i chwyta mnie w pasie unosząc do góry. Czuje się niczym zaskoczona księżniczka, ale i zniesmaczona. Niekoniecznie ON musi być moim księciem.
- Niedawno obrażałeś mnie, że jestem gruba. - mamroczę w jego ramię. Jego zapach wytężył się przez deszcz.
- Często mówię coś, żeby tylko kogoś zranić. Niekoniecznie jest to prawdą. - tłumaczy. Docieramy do drzwi, następnie Harry stawie mnie na ziemi.
- Chodź zobaczymy, czy wszystko okej z twoją nogą. - przekrzykuje muzykę. Lekko kiwam głową, zgadzając się z nim. Ludzie popychają mnie, ocierają się o mnie jednak wszystko dzielnie znoszę, krocząc za brunetem.
Wchodzimy do DAMSKIEJ toalety, Harry każe mi usiąść, a sam szpera po szafkach. Zerkam w lustro i ciesze się, że nie zdecydowałam się dzisiaj na jakikolwiek makijaż. Kucyk trzyma się, jednak wyglądam jak ulizany chomik. Serio.
- Pokaż. - lokowaty siada na przeciwko mnie i spogląda jednoznacznie na moja nogę.
- Harry, to nie jest konieczne. - mówię, jednak on mnie już raczej nie słucha. Kładzie sobie moją nogę na udach i syczy cicho niepewnie na mnie zerkając.
- Wygląda... strasznie. Może cię trochę szczypać. - uprzedza, wlewając płyn z białej buteleczki na piały papier. Delikatnie oczyszcza ranę - łzy bólu spływają mi po policzkach. Jest to niekontrolowana, jednak jestem na siebie wściekła, że pozwalam sobie na takie coś. To tylko głupia ranka. Po zdezynfekowaniu owija moją stopę białym bandażem. Dziękuję mu i wychodzę z łazienki na boso.
Teraz w sumie jesteśmy jakby kwita. Ja opatrzyłam mu rękę, on m stopę... Może w końcu sobie odpuści?
Docieram do boksu, w którym siedzą już wszyscy z paczki Arri.
- Oho! Jest nasza zguba! - krzyczy Liam zerkając na mnie z szerokim uśmiechem. Tuli do siebie Danielle. Są w świetnych nastrojach, więc muszą się świetnie bawić.
- A raczej dwie! - bełkocze Arri. Obok mnie pojawia się Harry. Siadam obok Eleanor i lekko się do niej uśmiecham, jest taka nieśmiała. Louis cmoka ją w usta, chwilę później wstępują jej rumieńce na policzki.
- Zayn poczęstuj Cassandrę i Harry'ego jakimś swoim specyfikiem. - proponuje Niall.
- Sie robi. - puszcza mi oko. Rumienie się, jesu!
Po kilku... kilkunastu drinkach. Nazwanych przez nas ,,Tamlinsony", powiem tyle, że nazwa powstałą w dość nietypowych okolicznościach... Louis jest bardzo... on po prostu nie lubi przegrywać. O tym kiedy indziej...
- Harry, Cassandroo! Teraz wasza kolej! Tamlinson i sweeeeet focia. - Louis postanowił każdemu z tutaj zebranych ''strzelić'' zdjęcie, tuż po napiciu się drinka.
- Nieee, ja nie. - bełkoczę.
- Mała! No dawaj, jednaa. - Harry zerknął na mnie czerwonymi od alkoholu oczami.
- No dobrze. Ale tylko jedna. - chichoczę, alkohol przesiąknął mnie już całą.
Po kolejnych drinkach, robiliśmy kolejne zdjęcia. Około drugiej w nocy zaczęliśmy grać w butelkę, później nic nie pamiętam.
♥♥♥
Jest rozdział ^^
Czytajcie i oceniajcie w postaci komentarzy jak mi poszło ;3
Dziękuję za ponad 3,300 wejść! <3
Jesteście kochani ;*
Dziękuję za komentarze!
No i mały bonus:
Postanowiłam dodawać zdjęcia, ale tylko sporadycznie. Związane z opowiadaniem,
oczywiście nie musicie zwracać na nie uwagi, ponieważ to jest moja
wizja bohaterów i ogólnie wszystkiego. No więc popaczie sobie jeśli chcecie:
Cass i Harry:
Cass i Zayn:
Cass i Niall:
Cassandra powinna mieć związane włosy XD Ale nie znalazłam żadnego innego zdjęcia ;C
Ps. To są te zdjęcia co robił Louis <3
Dziękuję jeszcze raz! <3
Love you ALL ♥♥
Julia ♥
dljhaskljhalskdjcbuizXhcnkjbc *_____________________*
OdpowiedzUsuńkocham <3
Eii... Wydaje mi sie, że wyląduje z Harrym w łóżku XD
HAHAHAHHAHAAHHA! OMG! To było bosskie! *.*
UsuńNo ja tam nic nie mówię, zobaczymy za tydzień ;*
cbfhdjislxkcmfji *.*
Kocham,
Julia ♥
Jej, ty mi nie mów, że w następnym dodasz coś w podobie do książki -,,50 twarzy Greya '' Bo Cię osobiście uduszę :P Matko, sytuacja się rozwija :))
OdpowiedzUsuńPowodzenia w kolejnym,
xoxo
Taaalka
Hahhaha :D No zobaczymy ^.^ Grey uzależnia *___*
UsuńDzięęęęki xx
Julia ♥
Piszesz niesamowite rozdziały! Każdy moment zapiera dech w piersiach jakbym już nie żyła z oszołomienia twoja twórczością.
OdpowiedzUsuń______________________
Zapraszam na prolog! ◄
Główne postacie:
• Jade Thirlwall
• Perrie Edwards
• Zayn Malik
• Harry Styles
http://life-has-become-a-failure.blogspot.com ☼
DZIĘKUJĘ <3 :')
Usuńna blog na pewno wpadnę ;)
Koocham <3
Julia ♥
Boze ja sie wrecz rozplywam ja to czytam :) mam nadzieje ze beda razem bez zadnych przeszkod :D
OdpowiedzUsuńRozdzial zajebisty i czekam niecierpliwie na nastepny <3
Dziękuję *O* vbsxhdcjvkfmden
UsuńNastępny się pisze :d Prawdopodobnie dodam jutro ;*
Kocham,
Julia ♥