niedziela, 15 grudnia 2013

Rozdział 9

Impreza jest jakby zamknięta… mogą wejść na nią osoby z listy, którą pisałam wczoraj z Arriane pół nocy! Jak to ona powiedziała?
,,-Jestem perfekcjonistką.”
Taa, przekonałam się o tym na własnej skórze. Wchodzę do klubu, wchodzę? Nie… raczej szuram po powierzchni chodnika człapiąc jak kaczka, mówiłam że nie umiem chodzić na obcasach? A co dopiero na platformach! Wolę nawet nie myśleć, jak strasznie musi to wyglądać…
Muzyka jest niesamowicie głośna! Widzę jak usta Arri się otwierają i jestem wręcz przekonana, że mówi coś do mnie, ale niestety… albo stety tego nie słyszę.
Kiwam głową, nie mając pojęcia na co właśnie się zgodziłam, a Arri łapie mnie pod rękę i z szerokim uśmiechem na ustach gdzieś ciągnie. Uśmiecham się do wszystkich których po drodze mijamy.
Wychodzimy w jakiś korytarz gdzie jest już troszeczkę ciszej i można normalnie porozmawiać.
- Na pewno zgadzasz się na taki układ? – pyta Arri unosząc brwi w zdziwieniu.
Jestem wręcz pewna, że musi to być coś strasznego.
- Yy… a możesz powtórzyć to co powiedziałaś wcześniej, nie słyszałam cię.
- Siedzisz do końca pilnując żeby wszyscy wrócili szczęśliwie do domów. – mówi.
Miałam rację, ale to jest jeszcze gorsze niż mogłabym się spodziewać!
- To twoja impreza, sama ich sobie pilnuj! –proponuję.
- Mam zamiar się napić, nie wiem czy będę w stanie to wszystko ogarnąć.- pociera dłonią czoło.
- Uh! Arri no, musze się jeszcze pouczyć. – musiałam wykorzystać ten argument. – A zresztą nie dotrwam do końca w tych butach.
- Dotrwasz. Lecę do gości, jakoś się później złapiemy. – mówi szybko i przelotnie całuje mnie w policzek, znikając za rogiem.
- Ale Arri…- zaczynam, ale już jej nie ma. – Cudownie. – fukam pod nosem.
- Szukasz kogoś? – gorący oddech ociera się o skórę mojej szyi. Wzdrygam się lekko słysząc zachrypnięty głos osoby której wolałabym dziś nie spotkać. Harry.
Dłonie kładzie na moich ramionach, lekko je pocierając. Staje przede mną.
- Czego chcesz? – jęczę.
Boję się go po naszej porannej… konwersacji. Jest zdecydowanie ostatnia osobą z którą mam chęć rozmawiać właśnie teraz!
Przenosi dłonie z moich ramion na plecy, pociera je lekko – skórę przeszywa ciepły prąd. Delikatnie przyciąga moje ciało do swojego, opierając brodę na moim barku.
- Ciebie. – szepcze wprost do mojego ucha. Słowa trafiają we mnie jak ostrza. Nie jest to przyjemne, ale nie robię nic by go od siebie odepchnąć. Wręcz przeciwnie, zmagam się z własnymi myślami. Chcę go bliżej…
Wzdrygam się lekko, słuchając własnych myśli.
Odpycham go od siebie. Wcale nie chcę jego bliskości.
Idę w tłum, próbując się jakoś wmieszać. Nie bardzo mi to wychodzi, ponieważ czuję jego rękę na moim ramieniu, odwraca mnie w swoją stronę i ponownie przyciąga do swojego ciała. Dłonią wędruje wzdłuż mojego ciała, zatrzymuje się przy udzie wędrując w górę, aż do mojego policzka, jest to dla mnie tak nowe i intymne…
Napinam wszystkie mięśnie i wzdycham lekko.
Nie panuję aktualnie nad swoimi emocjami, ruchami. Poddaję się temu co chce on, dopasowuję się do jego ruchów.
- Dobra dziewczynka. – ponownie szepcze mi do ucha, rozpływam się czując jego zapach. Duże dłonie wędrują po moim ciele w końcu lądując na biodrach, nie wiem gdzie podziać swoje ręce, więc zaplątuję je na jego karku. Lekko kołyszemy się w rytm szybkiej muzyki, spocone ciała skaczą wokół nas. Harry przyciąga mnie jeszcze bliżej, między naszymi ciałami nie ma praktycznie odstępu, wtulam się w jego ciepłą pierś. Ciepły oddech muska moją rozgrzaną szyję, po chwili przywierają do niej zimne usta lekko ssąc i gryząc wrażliwe miejsce.
Ała! Otrząsam się lekko i czym prędzej próbuję wyrwać Harry’emu. Mocniej ściska moje biodra i przegryza skórę, zimny kolczyk w jego wardze ociera się o moją szyję, dreszcze wstrząsają moim ciałem.
- Puść mnie! – próbuję przekrzyczeć tłum.
Co ja najlepszego robię? On bawi się mną, bawi się moimi uczuciami. Nie patrząc na niego, mogę powiedzieć, że się uśmiecha. Lekko dmucha malinkę, którą właśnie mi zrobił. Cmoka i puszcza.
Tak jak myślałam, zawadiacki uśmiech gości na jego twarzy. Spoglądam w jego oczy, nie mogę odgadnąć jakie uczucia nim kierują. Lekkie rozbawienie i coś jeszcze…
- Teraz jesteś moja. – oświadcza, zerkając na moją szyję.
- Co ty sobie wyobrażasz? – mówię, jestem wręcz pewna iż tego nie usłyszał. Odwracam się i przepycham przez tłum.
Jestem tak głupia. On z kolei jest nienormalny! Najpierw wyzywa mnie od suk, obraża, a teraz robi takie rzeczy. Coś jest nie tak. Podchodzę do jednej z loży, zauważam Liam’a i Niall’a więc siadam na wolnym miejscu.
- Hej Cass! – Liam przekrzykuje muzykę, odpowiadam tym samym. Niall lekko mnie przytula.
- Zayn poszedł po alkohol, chcesz coś Harry? – słyszę.
Harry?
Odwracam się, szedł za mną. No tak. Kiwa twierdząco głową na pytanie Niall’a i siada naprzeciwko mnie.
Odwracam wzrok.
Kilka minut później przychodzi Zayn z Louis’em ręce mają pełne alkoholu. Robi mi się niedobrze więc wstaję.
- Gdzie idziesz? – pyta Zayn, bacznie mi się przeglądając.
- Muszę się przewietrzyć. – odpowiadam. Przeciskam się przez tłum. W końcu docieram do drzwi. Wychodząc czuję przyjemny powiew wiatru na całym ciele, jest ciepło jak na wrzesień i to w Anglii…
Jednak po kilku minutach siedzenia na pniu skrzywionego drzewa, kilka metrów od budynku w którym jest dyskoteka – robi mi się zimno.
Nie wracam tam, o nie. Nie mam zamiaru widzieć… Harry’ego. Pocieram zaczerwienione miejsce. Syczę z bólu, kiedy zahaczam o nie palcem. Wstaję i otrzepuję spodenki.
Nie. Nie! Zapomniałam torebki. Ze zbolałą miną odwracam się w stronę wejścia do budynku. Moim oczom ukazuje się smukła sylwetka Harry’ego. Idzie tu! Rezygnuję z wcześniej podjętej decyzji, zmieniam kierunek na przeciwny. Podążam dosyć szybkim krokiem, na ile umożliwiają mi to buty.
- Cass! – krzyczy Harry. Słyszę go zbyt wyraźnie co oznacza, że jest kilka metrów za mną. Ściągam platformy i rzucam się biegiem przed siebie. Nie mam pojęcia gdzie się znajduję, skręcam w kolejną uliczkę. Podpieram się murku i kucam, ciężko dysząc zerkam za siebie.
Kurwa.
Biegnie tu. Czego on chce? Nie rozumie, że nie chcę mieć z nim nic do czynienia?
Z niechęcią prostuję się i biegnę dalej. Dobiegam do jakiegoś parku, który praktycznie nie jest oświetlony… jeśli jest tu jakiś staw, mam przerąbane. Wbiegam na ścieżkę między drzewa, odwracam się by zobaczyć, czy brunet nadal za mną biegnie.
Miłym zaskoczeniem jest to, że … nie ma go! Spowalniam tępo i szybkim krokiem zagłębiam się w ciemny park. Niechcący stąpam na szyszkę, syczę z bólu i powoli kuśtykam dalej… do nieznanego mi celu.
- Gdzie ci się tak śpieszy? – pyta chłopak z ciężkim brytyjskim akcentem. Wpadam na niego i zaczynam piszczeć. Serce nienaturalnie przyspiesza, kiedy duża dłoń zatyka mi usta. Przyciska mnie do siebie, serce powoli się uspakaja, jednak nie na tyle aby utrzymać normalny rytm. – Co z tobą nie tak? – syczy mi do ucha. Ciepły oddech muska moją szyję. Jest zmieszany z miętą i alkoholem.
Ja pierdole, opanuj się Cassandro! – karcę się w myślach.
- Nie krzycz. – mówi jeszcze i wolno zabiera dłoń. Jego zapach ponownie dociera do moich nozdrzy. Dlaczego on tak ładnie pachnie?! Dlaczego właśnie ON?!
- Przestraszyłeś mnie. – rzucam, wyszarpując się z jego objęć.
- Trzeba było nie uciekać.
- Trzeba było mnie nie gonić. – odgryzam się.
- Trzeba było się zatrzymać!! – krzyczy.   
- Czego chcesz? – karcę się w myślach za źle sformułowane pytanie. – Mogę ci w czymś pomóc? – szybko się poprawiam. Jego usta wykrzywiają się w lekkim uśmiech, jednak szybko przybiera kamienny wyraz twarzy.
- Zapomniałaś telefonu… znowu. – zza pleców wyciąga moją ‘’torebkę’’. Próbuję mu ją wyrwać, jednak jest szybszy i podnosi ją do góry.
- Nie tak szybko. – uśmiecha się przebiegle. Wzdycham ciężko i zaplatam ręce na piersiach.
- Harry… - mówię błagalnie. Nagle głośny grzmot zrywa wichurę, piszczę cicho. Burza… Nienawidzę burzy i grzmotów – taka tam trauma z dzieciństwa. Coś czuję, że zaraz lunie deszcz.
- Boisz się deszczu? – pyta rozbawiony.
Co w tym takiego śmiesznego? Nie odpowiadam.
Pierwsze krople zimnej cieczy, zaczynają lecieć z nieba. Eh, nie ważne niech sobie zatrzyma ten telefon. Zerkam na niego ostatni raz i ponownie zaczynam biec tyle, że w drugą stronę do wyjścia z parku. Krople spadają w coraz to większych ilościach. Silna dłoń łapie mnie za przedramię. Na ramiona opada miękki materiał.
- Przeziębisz się. - chrypie Harry, delikatnie łapie mnie za nadgarstek i szybkim krokiem prowadzi w stronę dyskoteki. 
Boże! Jaka ja nie rozumiem tego chłopaka. Jego nastrój... zmienia się sześć razy na minutę. Fukam cicho i próbuję dorównać kroku brunetowi. Ranna noga w niczym mi nie pomaga.
- Mocno cię boli? Dasz radę dojść? - pyta opiekuńczo Harry.
- Daj spokój. - syczę i mocno przegryzam wargę ponownie źle stąpając na płaszczyznę, jakby mogło się wydawać. 
- Musisz być zawsze taka uparta? - chłopak zatrzymuje się i chwyta mnie w pasie unosząc do góry. Czuje się niczym zaskoczona księżniczka, ale i zniesmaczona. Niekoniecznie ON musi być moim księciem. 
- Niedawno obrażałeś mnie, że jestem gruba. - mamroczę w jego ramię. Jego zapach wytężył się przez deszcz.
- Często mówię coś, żeby tylko kogoś zranić. Niekoniecznie jest to prawdą. - tłumaczy. Docieramy do drzwi, następnie Harry stawie mnie na ziemi. 
- Chodź zobaczymy, czy wszystko okej z twoją nogą. - przekrzykuje muzykę. Lekko kiwam głową, zgadzając się z nim. Ludzie popychają mnie, ocierają się o mnie jednak wszystko dzielnie znoszę, krocząc za brunetem.
Wchodzimy do DAMSKIEJ toalety, Harry każe mi usiąść, a sam szpera po szafkach. Zerkam w lustro i ciesze się, że nie zdecydowałam się dzisiaj na jakikolwiek makijaż. Kucyk trzyma się, jednak wyglądam jak ulizany chomik. Serio.
- Pokaż. - lokowaty siada na przeciwko mnie i spogląda jednoznacznie na moja nogę.
- Harry, to nie jest konieczne. - mówię, jednak on mnie już raczej nie słucha. Kładzie sobie moją nogę na udach i syczy cicho niepewnie na mnie zerkając.
- Wygląda... strasznie. Może cię trochę szczypać. - uprzedza, wlewając płyn z białej buteleczki na piały papier. Delikatnie oczyszcza ranę - łzy bólu spływają mi po policzkach. Jest to niekontrolowana, jednak jestem na siebie wściekła, że pozwalam sobie na takie coś. To tylko głupia ranka. Po zdezynfekowaniu owija moją stopę białym bandażem. Dziękuję mu i wychodzę z łazienki na boso. 
Teraz w sumie jesteśmy jakby kwita. Ja opatrzyłam mu rękę, on m stopę... Może w końcu sobie odpuści?
Docieram do boksu, w którym siedzą już wszyscy z paczki Arri.
- Oho! Jest nasza zguba! - krzyczy Liam zerkając na mnie z szerokim uśmiechem. Tuli do siebie Danielle. Są w świetnych nastrojach, więc muszą się świetnie bawić.
- A raczej dwie! - bełkocze Arri. Obok mnie pojawia się Harry. Siadam obok Eleanor i lekko się do niej uśmiecham, jest taka nieśmiała. Louis cmoka ją w usta, chwilę później wstępują jej rumieńce na policzki. 
- Zayn poczęstuj Cassandrę i Harry'ego jakimś swoim specyfikiem. - proponuje Niall.
- Sie robi. - puszcza mi oko. Rumienie się, jesu! 
Po kilku... kilkunastu drinkach. Nazwanych przez nas ,,Tamlinsony", powiem tyle, że nazwa powstałą w dość nietypowych okolicznościach... Louis jest bardzo... on po prostu nie lubi przegrywać. O tym kiedy indziej...
- Harry, Cassandroo! Teraz wasza kolej! Tamlinson i sweeeeet focia. - Louis postanowił każdemu z tutaj zebranych ''strzelić'' zdjęcie, tuż po napiciu się drinka.
- Nieee, ja nie. - bełkoczę.
- Mała! No dawaj, jednaa. - Harry zerknął na mnie czerwonymi od alkoholu oczami.
- No dobrze. Ale tylko jedna. - chichoczę, alkohol przesiąknął mnie już całą.
Po kolejnych drinkach, robiliśmy kolejne zdjęcia. Około drugiej w nocy zaczęliśmy grać w butelkę, później nic nie pamiętam.

♥♥♥
Jest rozdział ^^
Czytajcie i oceniajcie w postaci komentarzy jak mi poszło ;3
Dziękuję za ponad 3,300 wejść! <3
Jesteście kochani ;*
Dziękuję za komentarze!
No i mały bonus:
Postanowiłam dodawać zdjęcia, ale tylko sporadycznie. Związane z opowiadaniem, 
oczywiście nie musicie zwracać na nie uwagi, ponieważ to jest moja
wizja bohaterów i ogólnie wszystkiego. No więc popaczie sobie jeśli chcecie:

Cass i Harry:
Cass i Zayn:


Cass i Niall:


Cassandra powinna mieć związane włosy XD Ale nie znalazłam żadnego innego zdjęcia ;C
Ps. To są te zdjęcia co robił Louis <3

Dziękuję jeszcze raz! <3
Love you ALL ♥♥
Julia ♥


8 komentarzy:

  1. dljhaskljhalskdjcbuizXhcnkjbc *_____________________*
    kocham <3
    Eii... Wydaje mi sie, że wyląduje z Harrym w łóżku XD

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. HAHAHAHHAHAAHHA! OMG! To było bosskie! *.*
      No ja tam nic nie mówię, zobaczymy za tydzień ;*
      cbfhdjislxkcmfji *.*
      Kocham,
      Julia ♥

      Usuń
  2. Jej, ty mi nie mów, że w następnym dodasz coś w podobie do książki -,,50 twarzy Greya '' Bo Cię osobiście uduszę :P Matko, sytuacja się rozwija :))
    Powodzenia w kolejnym,
    xoxo
    Taaalka

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Hahhaha :D No zobaczymy ^.^ Grey uzależnia *___*
      Dzięęęęki xx
      Julia ♥

      Usuń
  3. Piszesz niesamowite rozdziały! Każdy moment zapiera dech w piersiach jakbym już nie żyła z oszołomienia twoja twórczością.
    ______________________

    Zapraszam na prolog! ◄
    Główne postacie:
    • Jade Thirlwall
    • Perrie Edwards
    • Zayn Malik
    • Harry Styles
    http://life-has-become-a-failure.blogspot.com ☼

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. DZIĘKUJĘ <3 :')
      na blog na pewno wpadnę ;)
      Koocham <3
      Julia ♥

      Usuń
  4. Boze ja sie wrecz rozplywam ja to czytam :) mam nadzieje ze beda razem bez zadnych przeszkod :D
    Rozdzial zajebisty i czekam niecierpliwie na nastepny <3

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję *O* vbsxhdcjvkfmden
      Następny się pisze :d Prawdopodobnie dodam jutro ;*
      Kocham,
      Julia ♥

      Usuń